17 lipca 2016

Zwierzęcy Instynkt - Rozdział 7

Halo, halo! Przepraszamy za... 10 dni nieobecności? Ups... XD To wszystko przez wakacje, wiecie, nie wiadomo jaki jest dzień tygodnia i te sprawy... Przypał. Ale już jest!!!one!1! Jeśli Ci się spodobało, nie zapomnij skomentować! :3 Zresztą, jak Ci się nie spodobało, też możesz skomentować :D

[Mikołaj]

   Leżałem w łóżku już z dobry tydzień. Przez większość czasu po prostu wpatrywałem się w ścianę, rozmyślając nad wszystkim, co się ostatnio działo, ale na dobrą sprawę, nie wynikło z tego nic. Kiwałem nogą w rytm piosenki “Nothing Else Matter”, która leciała właśnie w słuchawkach.
   Przerwał ją dopiero dźwięk powiadomienia. Odblokowałem ekran telefonu i zobaczyłem wiadomość, od kolejnego widza z YouTube’a. Takich wiadomości dostawałem ostatnio coraz częściej, “Gdzie zniknąłeś?”, “Nie ma cię już prawie miesiąc”, “Będziesz jeszcze nagrywać?”. Sam tęskniłem za nagrywaniem. Robienie vlogów to było coś, co mi wychodziło, a niewiele jest takich rzeczy. A teraz nawet tego nie mogę robić. Nie mogę się pokazać na mieście, ani w internecie. Gdyby nie te cholerne uszy…
   Postanowiłem jednak nagrać film. Krótki film z przeprosinami, uszy zasłonię kapturem, przecież nikt nie zauważy, prawda?
   Wstałem i sięgnąłem po kamerkę, stawiając ją na statywie. Złapanie ostrości poszło całkiem szybko, ponieważ za mną była tylko ściana z kilkoma obrazkami, fanart’ami od widzów. Założyłem kaptur, upewniając się w lustrze, że dokładnie zakryłem uszy i włączyłem nagrywanie.
   - Cześć, z tej strony Mikołaj. Nie było mnie dosyć długo, prawie miesiąc, a to jednak trochę i chciałbym was za to przepro…
   To się równa x plus 3 ułamek x - 6… Tak! To było proste.
   - ...co? - zapytałem sam siebie, po tym co usłyszałem. Ten głos… To na pewno Agnieszka, ale przecież nie ma jej w domu.
   I nici z nagrywania - pomyślałem i wyłączyłem kamerkę.
   Ale co to było? Jej myśli? W ostatnim czasie wydarzyło się tyle, że nie zdziwiłoby mnie, gdybyśmy słyszeli swoje myśli nawzajem.
   Kurczę, Aga na pewno by to wiedziała. Gdyby tak… Kur… Ona zawsze musi patrzeć, kiedy chcę ściągnąć?  Zaśmiałem się, słysząc myśli Klary, ale po chwili spoważniałem, uzmysłowiając sobie jedno. Czytałem właśnie w myślach. Ale… Ale jak?!
   Nie zdejmując kaptura, wyszedłem z domu, zamykając uprzednio drzwi na klucz. Musiałem się w tej chwili przewietrzyć, a przynajmniej nic lepszego do zrobienia nie wpadło mi do głowy. Szedłem zapełnionym ludźmi chodnikiem. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, a jak już ktoś spojrzał w moją stronę od razu odwracał wzrok. Przez ten kaptur wyglądałem co najmniej, jakbym chciał okraść spożywczak albo monopolowy.
   Po jakimś czasie wszedłem do pierwszego lepszego marketu. Wziąłem z półki energetyka i postawiłem go na taśmie. Gdy kolejka zniknęła i przyszła moja kolej, sprzedawczyni spojrzała na mnie sceptycznie. Ostrożnie skasowała mi to nieszczęsne picie i podała cenę. Kładąc przed nią odliczoną sumę i zabierając swój zakup, od razu go otworzyłem i wypiłem prawie połowę na raz. Wychodząc ze sklepu poczułem jak coś łapie mnie za… ogon?
   Boże, ogon… Kompletnie o nim zapomniałem. To nie przez kaptur na mnie dziwnie patrzyli… Jak mogłem być takim idiotą?
   - To plawdziwe? - zapytał jakiś chłopczyk.
   - Oczywiście, że nie - powiedziała jakaś kobieta, prawdopodobnie matka dziecka. - Chodź już, nie zawracaj panu głowy.
   I jak by tu powiedzieć, że to prawdziwy ogon?
   Nie wiedzieć czemu, wychodząc ze sklepu poczułem się strasznie głupio i było tak, dopóki nie dotarłem do domu. Ściągnąłem po drodze kaptur, przecież już nie było sensu zakrywać uszu. Dopiero po wejściu do mieszkania mogłem odetchnąć z ulgą. Nie na długo, bo chwilę po tym, jak usiadłem na kanapie w salonie, znów usłyszałem czyjeś myśli?
   Czemu ona pyta o Mikołaja...?
   W tym momencie tak bardzo żałowałem, że nie umiem czytać w myślach, kiedy chcę i komu chcę, a było to losowe. Klara, z tego co się domyśliłem, pytała o mnie, a ja nie wiem, co ona myśli? Może być dziś jeszcze gorzej?
   Chociaż nie mogłem ukryć, że poczułem niezrozumiałe ciepło, na samą świadomość tego, że Klara o mnie pomyślała. Nie czułem się tak odkąd poznałem… Olę.
   Niecałą godzinę później Agnieszka wróciła do domu. Stałem w drzwiach salonu, chcąc zapytać ją o tyle rzeczy, ale kiedy przyszło co do czego, to nie wiedziałem jakie zadać pierwsze pytanie. W ogóle nie mogłem się wysłowić, co chyba zdarzyło mi się pierwszy raz, ale byłem po prostu zbyt... szczęśliwy? Nie wiedziałem nawet, dlaczego, ale po prostu miałem dobry humor, co poradzić.
   Oj, Mikołaj, doskonale wiesz, czemu… - ta myśl zagościła w mojej głowie, ale szybko się jej pozbyłem.
   - Co chcesz? - spojrzała na mnie kpiąco, ale uśmieszek na jej twarzy zdradzał, że śmieszy ją moje zmieszanie.
  Weszliśmy do kuchni, gdzie usiadłem przy stole, a Aga wstawiła wodę na herbatę.
   - Chyba… mam moc, czy coś w tym stylu...
   - Co? Jaką moc? - zainteresowała się.
   - Chciałem dziś nagrać odcinek - widziałem zdziwienie na jej twarzy, ale nie przerwała i dała mi kontynuować. - I już go nagrywałem, gdy usłyszałem ciebie. Cieszyłaś się, że obliczyłaś jakieś działanie z ułamkiem, czy coś, ale to było takie…
   - Dziwne - jednak mi przerwała.
   - Chciałem powiedzieć co innego, ale to też pasuje.
   - Słyszałeś coś jeszcze? - spojrzała na mnie pytająco, unosząc jedną brew do góry w zamyśleniu.
   - Klara chciała od ciebie ściągnąć i… - zawiesiłem głos, zastanawiając się czy powiedzieć jej o trzeciej myśli.
   - I? - pospieszała mnie, siadając na przeciwko z kubkiem herbaty w dłoni.
   - Mówiłyście o mnie? Z Klarą?
   - Skoro pytasz, to dużo nie usłyszałeś… I dobrze, nie powiem ci nic więcej, ale…  - zamyśliła się. - Czytasz w myślach?
   - Na to wygląda - westchnąłem. - Nie wiem, czy się z tego cieszyć, czy nie. Nigdy nie marzyły mi się super moce.
   - Nigdy? Mam ci przypomnieć jak w dzieciństwie… - zaczęła, ale wszedłem jej w słowo.
   - Dorosłem, a to poważna sprawa, Aga. A ty masz jakąś moc?
   - Nie… - mruknęła jakby zawiedziona.
   - Myślisz, że da się to kontrolować?
   - Nie wiem, spróbuj - stwierdziła, biorąc łyk herbaty.

[Agnieszka]
 
   - To było proste... Sprawdziany tutaj zawsze są takie proste? - przeciągając się spytałam Klary. Właśnie wyszłyśmy z budynku.
   - Żartujesz sobie ze mnie? - spytała rozpaczliwym tonem - 5 zadanie było masakryczne... Nie miałam pojęcia, co tam zaznaczyć...
   - W 5? Trzeba było wyciągnąć pierwiastek, a potem podstawić to pod działanie... - mruknęłam wykręcając nadgarstek.
   - Serio?! - spytała zatrzymując się gwałtownie. - No nie, nie wyciągnęłam pierwiastka...
   Jak tak stała załamana, zrobiło mi się jej żal.
   - Nie martw się, sama mi mówiłaś, że Kropidłowski jest pobłażliwy.
   - Kto wie... - spojrzała na mnie nieprzekonanym wzrokiem.
  Idąc tak przez chwilę w ciszy usłyszałyśmy czyjś głos z naprzeciwka.
   - Klara? - krzyknęła blond dziewczyna z naprzeciwka.
   - Kalina! - zawołała moja przyjaciółka, rozchmurzając się - Co ty tu robisz?
   - Dostałam wypłatę - dziewczyna potrząsnęła swoją torebką - Idę kupić wszystko co się da i idziemy robić imprezę u Pawła!
   - Super! Czuję się jak kaktus, już tak dawno nie piłam...
   Stałam trochę wycofana i przyglądałam się moim trampkom. Czemu zawsze mi tak trudno rozmawiać z ludźmi?
    - Ogólnie, to jak powiedziałam Pawłowi to kazał mi kupić trochę alko... O! - chyba dopiero teraz mnie spostrzegła - Ty jesteś Aga, nie?
    - Ta, cześć - odpowiedziałam niepewnie.
    - Jak masz czas to też wpadnij około dwudziestej - dziewczyna podała adres, pożegnała się i poszła dalej. Gdy oddaliłyśmy się na tyle, że nie mogła nas usłyszeć poprosiłam:
    - Błagam cię, ja nie chodzę na imprezy, w ogóle nie piję alkoholu, poza tym... Ty wiesz, że ja nie jestem duszą towarzystwa...
    Spojrzała na mnie dziwnie.
    - Zawsze taka byłaś? W sensie nieśmiała...
   Zaskoczyła mnie.
    - W sumie to nie... Mikołaj zawsze się mną opiekował jak byłam młodsza i dzięki niemu z łatwością poznawałam ludzi... Ale potem zaczął się robić nieznośny, no wiesz okres buntu i tak dalej... A ja zamknęłam się w sobie.
    - A jaki on jest? Zawsze ci dokuczał? Co lubi najbardziej? - zaczęła wypytywać przyjaciółka.
   Czemu ona pyta o Mikołaja? Podniosłam brew.
    - A co? Podoba ci się?
    - Co? Nie - zaśmiała się.
    Aż do dotarcia do akademika nie poruszała tego tematu. Pożegnałam się i życzyłam jej dobrej imprezy.

***

    - Dorosłem, a to poważna sprawa, Aga. A ty masz jakąś moc?
   - Nie… - mruknęłam zawiedziona.
   - Myślisz, że da się to kontrolować? Czytanie w myślach...
   - Nie wiem, spróbuj - stwierdziłam, biorąc łyk herbaty. Nie wiem czemu, ale byłam zażenowana tym, że on mógł sobie czytać w myślach, a Klara potrafiła przenikać rzeczy kompletnie nieświadomie. Szybko dopiłam gorącą jeszcze herbatę. W tym momencie koniecznie chciałam zakończyć tą rozmowę.
    - Spróbuj nauczyć się to kontrolować. Czuję się głupio, wiedząc, że możesz sobie od tak przeczytać w moich myślach - powiedziałam o wiele oschlej niż miałam zamiar.
    Zamknęłam się w pokoju zacisnęłam pięści, tak, że zbielały mi knykcie. Dlaczego tylko ja nie mamy tych cholernych mocy?! Pierdolony czarnuch. Co on sobie myśli?! ,,Temu dam czytanie w myślach, tej dam niematerialność, a tej... a dobra, nie chcę mi się” Co za głupi murzyn, no nie mogę...
    Otworzyłam zeszyt i z gniewu zaczęłam notować złośliwe uwagi pod adresem Deana.

***

   Następnego dnia, gdy już ochłonęłam, szłyśmy z Klarą po mieście, włócząc się bez celu. Panowała niezręczna cisza, gdy na pobliskim bilbordzie zauważyłam coś dziwnego.
To już przekracza wszelkie granice...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Spodobało się? Zrób nam tą przyjemność i zostaw komentarz. Jeśli nie wiesz, co napisać, wklej tutaj swój ulubiony fragment rozdziału :)