31 maja 2016

Zwierzęcy Instynkt - rozdział 2

Wrzucamy drugi już rozdział Zwierzęcego Instynktu. Tym razem trochę krócej, ale mamy nadzieję, że się spodoba. Nie zapomnij zostawić komentarza ^-^
♥♦♣♠
Rozdział 2

[Klara]

   - Ty też?! - prawie krzyknęłam ze zdumienia.
   Kocie uszy dziewczyny lekko drgnęły. Tłumiąc nagły szok, dodałam:
   - Rano zauważyłam nagle mój ogon, ale nie miałam go jak schować, więc zostawiłam tak. Bałam się, że ludzie zauważą i zaczną się śmiać, czy coś, ale chyba im się podoba, bo ze mną gadają i… - mówiłam, póki mi nie przerwała.
   Czułam do niej dziwne przywiązanie, jakbyśmy znały się od lat, choć na dobrą sprawę nawet ze sobą nie gadałyśmy i tylko razem pracujemy.
   - Hej! Czekaj chwilę! Tobie też to pojawiło się rankiem? Wiesz co to jest, skąd się wzięło?
   - Co? Nie, nie wiem - uśmiechnęłam się niezręcznie. - Po prostu się tak nagle pojawiło. Może gdyby pojawiły się wcześniej pomyślałabym nad schowaniem ich, ale tak to nawet nie mam żadnej czapki, choć pewnie byłoby ciężko tak czy inaczej. Są trochę… duże.
   - Ale… nie boisz się tak chodzić po ulicy? - była autentycznie zdziwiona.
   - Na początku się bałam, ale ludzie zawsze uważali mnie za dziwną. Nie w złym sensie, ale… nieważne. Po prostu nie przejęłam się tym aż tak. Gorzej, jakby się czepiali, ale na szczęście tego nie robią. Chodź, poznam cię z innymi!
   Pociągnęłam ją za rękę, lecz ona dalej stała. Spojrzałam na nią pytająco, na co jej ciemnobrązowe uszy opadły. Wyjęłam Adze czapkę z dłoni i włożyłam ją na jej głowę, po czym znów pociągnęłam, nie przyjmując odmowy. Wydawała mi się ciut… wyobcowana. Nie chciałam, żeby w takiej atmosferze zaczynała rok w nowej szkole.
   - Ej! Cz-czekaj…!

   Nie słuchałam jej tylko biegłam dalej przed siebie trzymając jej nadgarstek w żelaznym uścisku. Szybko wypadłyśmy z sali, gdzie czekali na mnie moi znajomi.
   - Cze- - urwał w połowie Damian widząc, że ciągnę za sobą brunetkę. - A ty to...?
   Muszę przyznać, że takie pytanie było trochę chamskie z jego strony, ale nic nie powiedziałam. Może nie znałam go zbyt dobrze, ale wydawał się milszy, choć nie chciałam też oceniać go pochopnie.
   - A! - nie dał Adze czasu na odpowiedź. - To ty jesteś ta nowa?
   Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że powiedział to jak odrazę.
   - Tak…
   - Niezłą mówkę tam wygłosiłaś… - z każdym jego słowem jego ton robił się coraz bardziej kpiący.
   - Sorki, Damian. Idę z Agą do pracy, nie mogę iść z wami na miasto. Cześć! - i nic nie dodając, poszłam.

   Agnieszka stała jeszcze chwilę oniemiała, tak samo jak chłopak, ale po chwili dołączyła do mnie. Miała coś powiedzieć, kiedy usłyszałyśmy dźwięk sms’a. Wyjęłam telefon z kieszeni i odblokowałam klawiaturę, sprawdzając treść wiadomości.
   “Od: Damian P.
   Serio pracujecie razem?”
   Odpisałam mu krótko.

   “Do: Damian P.
   Tak. W KPC, jak chcesz to wpadnij.”
   Usłyszałam dźwięk kolejnej wiadomości, ale schowałam już telefon i nie chciało mi się go wyciągać z powrotem. Ech… to byłoby za bardzo męczące.
   - To gdzie idziemy? - uśmiechnęłam się do jak dotąd nie odzywającej się Agnieszki.
   - Hmmm? Ale ty wiesz, że naprawdę mamy zmianę za 20 minut w KPC, nie? - zszokowała mnie. Kompletnie o tym zapomniałam.

   Roześmiała się widząc mój wyraz twarzy. Spódniczka zaczęła jej dziwnie powiewać, więc spojrzałam za nią i wpatrywałam się w nienaturalnie wyginający się materiał. Jakby coś pod nim było i żyło własnym życiem.
   - Um, co ty… co ty robisz? - spojrzała na mnie podejrzanie.
   - Ogon ci się rusza - stwierdziłam rozbawiona.
   - Co?! Nie mogłaś mi powiedzieć wcześniej? - momentalnie się chwyciła za tył spódnicy i uspokoiła swój ogon.
   - Nie byłam pewna… Ech, to wszystko jest takie nowe. Czuję, że zdarzy się coś jeszcze bardziej…
   - ...dziwnego? - przerwała mi.

   - Nie. Fajnego. Nie wiem jak tobie, ale mi się ten ogon i uszka nawet podobają - uśmiechnęłam się.
   Resztę drogi gadałyśmy o naszych szkołach; Aga opowiadała o jej starych znajomych, a ja przekonywałam ją, że nasze liceum też nie jest gorsze. Kiedy dziewczyna zjechała na temat rodziny, że to z nią przeniosła się do Krakowa, ja ucichłam, potakując na jej słowa. Opowiedziała mi trochę o swoim bracie, według niej kawały, które jej robił, strasznie ją denerwowały i myślała, że te uszy to też jego sprawa, ale dla mnie był wspaniałym bratem. W między czasie, pewnie ona same tego nie zauważyła, ale powiedziała o nim parę dobrych słów.

[Agnieszka]


   Dotarłyśmy do KPC. Nie bez kłopotów przebrałyśmy się w firmowe koszulki. Spojrzałam na plakietkę, którą właśnie zakładała moja przyjaciółka. Widniało na niej imię ,,Klara”. Wciąż z lekkim powątpiewaniem wpatrywałam się w uszy dziewczyny. Teoretycznie mogłyby zwabić nowych klientów... Ale to... to jest takie dziwne...
   - Nie przejmuj się nimi - oznajmiła wesoło moja towarzyszka, tak jakby czytała mi w myślach - Są słodkie, dziś mi każdy to mówił... To jak magnes na klientów - wyszczerzyła zęby w uśmiechu, szybko zerwała mi czapkę z głowy i wybiegła z pokoju.
   - Ej! - zawołałam za nią. Pobiegłam za kontuar, ale ona już gaworzyła z jakąś tęgą klientką. Rozejrzałam się panicznie, ale nigdzie w pobliżu nie mogłam znaleźć mojej czapki. Jęknęłam cicho, ale stanęłam za drugą kasą i zmusiłam się do uśmiechu. Rzuciłam jeszcze królikouszej pełne wyrzutu spojrzenie. Klara rzeczywiście miała rację; takiego ruchu jeszcze nigdy, odkąd tu pracuję, nie było. Podeszła do mnie jakaś mała dziewczynka o jasnoblond włosach i wskazała palcem na moją głowę.
  - To pani pjawdziwe uszka? - spytała z wytrzeszczonymi ze zdziwienia oczkami - Mogę dotknąć, pjosie pani?
  Uśmiechając się lekko, pochyliłam się w stronę małej. Dotknęła uszu i zapiszczała z uciechy.
  - Michasia! - zawołał jakiś damski głos na końcu sali. - Ile razy mam ci powtarzać, że nie możesz oddalać się od mamusi? - kobieta uśmiechnęła się do mnie przepraszająco - Przepraszam za małą...
   - Nic się nie stało, proszę pani - uśmiechnęłam się przymilnie - W czym mogę pomóc?
  Nie tylko dzieci zachęcały zwierzęce uszy. Damian, czy jak mu tam było, przyszedł ze całą swoją paczką i chyba z pół godziny zastanawiali się co wybrać.
   - No wybierzecie coś w końcu? - spytała zniecierpliwionym głosem Klara, rezygnując ze swojego zwykłego uśmiechu.
  - Hmm... największą ochotę mam... na ciebie! - mruknął Damian przyglądając się dziewczynie kusicielsko.
   Prychnęłam z odrazą. Damian przeniósł wzrok na mnie i wyraz jego twarzy kompletnie się zmienił. Teraz wykrzywił się w okropnym grymasie.
   - Ty też tu jesteś? - zakpił - Nowa pracuje w barze?
   Spiorunowałam go wzrokiem, ale nie dałam się zwieść i obsłużyłam kolejnego klienta. Dosłyszałam jak Damian rozczarowanym tonem oznajmia, że zamawiają kubełek skrzydełek.
   Po skończonej pracy, już miałyśmy wyjść, kiedy zza naszych pleców rozległ się niski głos.
   - Prosiłbym o zostanie jeszcze chwilę.
   Super... Tego nie przewidziałyśmy... Szef może się wkurzyć z powodu tych uszu i ogonków... No świetnie... to by było na tyle z naszej pracy...
   I wtedy stało się coś dziwnego. Ogarnęła mnie ze wszystkich stron bardzo ciemna mgła i widziałam tylko swoje ciało. Rozejrzałam się zadziwiona, ale nic naokoło nie dało mi żadnej podpowiedzi. Po chwili jednak ze wszystkich stron nabiegły różne szepty.
   - ...Adam? Gdzie ty...
   - ...co jest do...
   - ...braciszku? Braciszku gdzie jesteś?
   - Ktoś mi powie...
   - ...a mama ostrzegała mnie przed schizofrenią...
   - Aga? Aga jesteś tu? - usłyszałam znajomy głos bliżej siebie.
   - Dzięki Bogu! Tak, ale... co tu się dzieje?
  Ale zanim dziewczyna cokolwiek odpowiedziała, gdzieś z oddali wyłonił się... nasz szef. Miał spokojny wyraz twarzy, a zaciekawione iskierki płonęły w jego ciemnych oczach.

2 komentarze:

Spodobało się? Zrób nam tą przyjemność i zostaw komentarz. Jeśli nie wiesz, co napisać, wklej tutaj swój ulubiony fragment rozdziału :)